Spinningista, wędkarz morski i podlodowy, łowca sumów, miłośnik sztucznej muchy. Łowi wszystkie ryby, pod warunkiem, że są to ryby drapieżne. Szczególnie pasjonuje go łowienie zaporowych sandaczy, troci i podlodowych okoni, a także sumów, w poszukiwaniu których odwiedza dzikie łowiska dużych mazowieckich rzek i Zalewu Zegrzyńskiego. Regularnie wyprawia się na morskie trocie. W poszukiwaniu dużych drapieżników penetruje łowiska w całej Polsce, a także na Słowacji, Bałkanach, w Norwegii i Hiszpanii. Łowił wiślane sandacze na spinning „od zawsze”, jeszcze w czasach kiedy jedynymi powszechnie dostępnymi przynętami były wahadłówki. W naszym zespole jest szefem działu reklamy.
Szukanie ryb w ciemno nawet na dobrym łowisku (a dziś i jednych, i drugich jest mało) to liczenie wyłącznie na łut szczęścia i skazywanie się na słabsze wyniki. Lepiej sobie pomóc echosondą, a od klasycznych lepsze są urządzenia typu flasher.
Woblery podlodowe, które określam mianem wertykalnych, pierwotnie służyły do łowienia z rzutu w wodzie wolnej od lodu i w takich warunkach mają pracę bardzo drobną, migoczącą. Gdy je podrywamy w pionie, również pracują bardzo drobno (duża częstotliwość, ale mała amplituda drgań).
Oryginalna (gąbkowa) porolonka jest w naszym kraju praktycznie nie do kupienia. Pozostaje więc tylko zająć się produkcją we własnym zakresie.
Jesteśmy grupą pasjonatów tworzących miesięcznik multimedialny w skład którego wchodzą czasopismo w wersji papierowej i elektronicznej, filmy na DVD i VoD oraz serwis internetowy.