Idzie luty, podkuj buty – głosi przysłowie. No dobrze, może niekoniecznie podkuj, ale załóż kolce antypoślizgowe albo choćby raczki turystyczne, żeby nie wywinąć kozła nie tylko na lodzie skuwającym wodę, ale także na brzegu trociowej rzeki.
Taki sprzęt przydaje się w szczególności wędkarzom podlodowym, a zwłaszcza na ostatnim lodzie, gdy bywa on pokryty cienką warstwą wody, podmarzającą w nocy, a w dzień śliską jak... lód. A propos ostatniego lodu, to jest to ostatnia okazja w sezonie nie tylko do zapuszczenia mikroskopijnej przynęty w przerębel, ale także do wyłowienia się do syta. Bo ostatni lód to prawie tak jak pierwszy lód – czas obfitości. I, niestety, wielu wędkarzy dostaje wtedy małpiego rozumu, chcąc za wszelką cenę wykorzystać te lodowe ostatki, krocząc po przysłowiowo i dosłownie kruchym lodzie. Uważajcie na siebie, drodzy pasjonaci podlodówek. Życie ma się tylko jedno.
Można zapytać, czemu ten Mirecki w środku zimy pisze o ostatnim lodzie i odwilży? Z różnych przyczyn. Przede wszystkim dlatego, że pogoda jest nieprzewidywalna i nigdy nie wiemy, kiedy zima na jeziorach tak naprawdę się zakończy. Może być tak, że gdy niniejszy numer trafi do sprzedaży, będzie już po ptokach. Ale może być też tak, że wspomniane już podlodowe ostatki będziemy obchodzić pod koniec stycznia albo nawet na przełomie lutego i marca. Kiedy by to nie nastąpiło, dołączony do niniejszego numeru film „Wędkarstwo podlodowe – odwilżowe przynęty” pojawia się wystarczająco wcześnie, aby Ci z Was, którzy są tym tematem najbardziej zainteresowani, mieli czas go spokojnie obejrzeć, przeanalizować i – być może – przećwiczyć to, co na nim pokazaliśmy.
Nie zapomnieliśmy także o zwolennikach wędkarskiej przygody ze spinningiem w tle, stąd drugi film na płycie zatytułowany „Trzy łowiska”.
A co oprócz tego w WMH? Wracając jeszcze na moment do pierwszego zdania wstępu, z całą pewnością można także powiedzieć: idzie luty, szykuj spodniobuty. A dobre spodniobuty to o tej porze roku rzecz bezcenna. Izolują od lodowatej wody tych, którzy wchodzą do niej dobrowolnie, a także tych, którzy zaliczają kąpiele pod przymusem, np. osuwając się z oblodzonej rzecznej skarpy albo z lodowego nawisu na trociowej rzece.
Przeglądając niniejszy numer, można mieć wrażenie, że jest on nieco inny niż wcześniejsze. Wrażenie to zamieni się w pewność po odłożeniu WMH na półkę z poprzednimi numerami. Sprawa jest prosta – odstaje on rozmiarowo od dotychczasowych wydań, co jest efektem przejścia na inny format papieru. Wprowadzona zmiana nie wpłynie w żaden sposób ani na cenę, ani na zawartość WMH.
Ponieważ niniejszy numer jest pierwszym, który ukazuje się w roku 2019 (a dokładniej, w połowie stycznia), mogę z czystym sumieniem życzyć Wam w tym miejscu: wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! I do zobaczenia nad wodą...
Paweł Mirecki
Wędkarstwo podlodowe - odwilżowe przynęty
Każdy, kto łowi okonie, wie, co oznaczają słowa „ostatni lód”. Tym, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w podlodowym rzemiośle, podpowiadamy, że jest to okres ożywienia pasiastych drapieżników związany z nadchodzącą już wiosną. Ryby są pobudzone i żerują podobnie jak na pierwszym lodzie, ale... No właśnie. Zawsze jest jakieś ale. Ostatni lód różni się od pierwszego, o czym trzeba pamiętać choćby dla własnego bezpieczeństwa.
W filmie dajemy wskazówki, jak sobie radzić w takich warunkach, jakich przynęt używać i jaką techniką je prezentować. Przy okazji przedstawiamy praktyczne aspekty posługiwania się echosondą. A to wszystko okraszone jest zdrową dawką wędkarskiego humoru.
Trzy łowiska
Trzy rożne łowiska, trzy pory roku i komplet przynęt Savage Gear do przetestowania. Bohaterem jest wędkarz mający jeden cel – łowić szczupaki. Tak w skrócie można opisać niniejszy film, w którym główną rolę gra „Sandaczowy Dziadek”. Rzucił on wyzwanie drapieżnikom i wojował z nimi z właściwym sobie uporem, ale także z dystansem do siebie i pogodą ducha.
Nowoczesne łowienie podlodowe (Paweł Mirecki)
Burzliwy rozwój elektroniki z jednej strony bardzo przyspieszył rozwój nowoczesnych metod łowienia, a z drugiej... nieco namącił ludziom w głowach. Na co więc zwracać uwagę kupując sonar? Potężne urządzenia z mnóstwem funkcji i dużymi kolorowymi wyświetlaczami są po pierwsze w zasadzie zbędne na lodzie, a po drugie pożerają mnóstwo prądu z baterii. Stąd też rada dla tych, którzy planują zakup sonaru pod kątem łowienia na lodzie: wystarczą najprostsze echosondy. Ważne jest niskie zużycie energii, aby bateria wystarczyła na przynajmniej jeden cały dzień. Istotne jest też to, aby martwe pole przy dnie było jak najmniejsze. Każda echosonda ma problemy z odczytem obiektów, które są przyklejone do dna. Niemniej jednak nie ma się co tym za bardzo przejmować, bo rzadko łowi się tuż przy dnie. I wreszcie najważniejsze, funkcja śledzenia w czasie rzeczywistym (A-SCOPE), którą ma dziś chyba już każda echosonda. Dlaczego jest to tak ważne? Dlatego, że tylko na tym wąskim pasku po prawej stronie wyświetlacza widać wszystko, co się dzieje pod łodzią na bieżąco.
Przynęty konfekcjonowane (Marcin Wosiek)
Przynęty takie jak ciasta, makaron czy gotowane ziarna można przygotowywać samemu i rybom one smakują. Można jednak skorzystać z gotowych wyrobów, co pozwala na oszczędzenie czasu i spróbowanie czegoś nowego. Naprzeciw potrzebom tak myślącej grupy wędkarzy wychodzą producenci rybich smakołyków, od dawna proponując im różnego rodzaju gotowe produkty. Korzystanie z nich niesie ze sobą wiele korzyści. Po pierwsze, oszczędza nasz czas. Po drugie, pozwala na szybkie przetestowanie szerokiej palety kolorów, smaków i rodzajów jedzonka, bo a nuż danego dnia rybom zasmakuje coś niestandardowego? Po trzecie, jest to często jedyna szansa na spróbowanie trudno dostępnych specyfików, jak np. megakukurydzy czy makaronów o wysokiej zawartości białka. Po czwarte, oszczędza domownikom wąchania nie zawsze miłych zapachów. A po piąte, przyjrzenie się ofertom poszczególnych producentów daje niezły przegląd tego, co można osiągnąć samemu w domowych warunkach, mając już dane o tym, jak to wygląda i pachnie oraz jak ryby na to reagują. Dlatego jeśli w sprzedaży pojawi się interesująca nowość, warto kupić pudełeczko lub słoiczek i sprawdzić „z czym to się je”.
Oczko na grzbiecie przynęty (Michał Krzyżanowski)
Tytułowe mocowanie żyłki na grzbiecie to cecha charakterystyczna całej rodziny przynęt wywodzących się od klasycznej poziomki (ta z kolei powstała z przynęty przeznaczonej pierwotnie do łowienia z rzutu). Obecnie odmian tej przynęty jest bardzo dużo, niektóre zaś zamiast oczka mają otwór, przez który przepuszczona jest luźno żyłka zakończona kotwicą. Są poziomki tradycyjne metalowe, są też plastikowe lżejsze i cięższe, jak również modele wykonane z twardej, sprężystej gumy i obciążone ołowiem. Tak wielka różnorodność wzięła się z zachłyśnięcia się łownością pierwowzoru, na bazie którego powstawała stopniowo cała szkoła łowienia. To, że szybko pojawiały się wariacje i odmiany, było procesem naturalnym, bo kto chciałby cały czas łowić tylko jedną przynętą? Na dodatek są sytuacje, że akurat ciężki metalowy oryginał niekoniecznie sprawdza się najlepiej. Poszły więc konie po betonie i producenci przynęt ochoczo odpowiedzieli na zapotrzebowanie wynikające z tworzącej się w ten sposób odmiany wędkowania podlodowego. Jest jednak pewna zasadnicza różnica między nowoczesnymi przynętami wertykalnymi a klasyczną poziomką.
Schować się przed pstrągiem (Mariusz Drogoś)
Jak bardzo potrafi zmniejszyć szansę na złowienie pstrąga nieodpowiednie poruszanie się brzegiem niewielkiej górskiej rzeki, wie tylko ten, kto tego doświadczył na własnej skórze. Na podstawie przeanalizowania opisanych w niniejszym artykule wydarzeń (jest ich dwa, ale przykłady można by mnożyć), nie tylko wielkie lorbasy po 60 cm wymagają od nas odpowiedniego podejścia. Rybki w okolicach 40 cm, a nawet i mniejsze (a smutna rzeczywistość jest taka, że są one tutaj uważane za te okazałe) mają równie doskonały wzrok i przed nimi również należy się ukrywać. Oczywiście, bez tego też złowimy pstrągi, ale będzie ich o wiele mniej aniżeli w sytuacji, gdy pstrągowanie potraktujemy jak swego rodzaju polowanie, w którym ogromną rolę odgrywa skradanie się i bycie niewidocznym dla przyszłej zdobyczy. Początek stycznia obfituje w śnieg, więc część z Was będzie miała dobrą okazję wypróbować opisany w artykule sposób na chowanie się przed rybą... w zaspach. Ale to nie jest jedyna propozycja autora na ukrycie się przed czujnym potokowcem.
Vertical w przeręblu (Remigiusz Kopiej)
Czas pierwszego lodu już za nami. Stada okoni zostały rozbite przez wędkarzy, okazy są czasem wyłowione, czasem tylko pokłute. Te, które zostały w wodzie, odsunęły się od przybrzeżnych stoków. Naszym celem będą zatem głębokie blaty, na których poszukiwać będziemy wzniesień, górek i innych charakterystycznych na dnie stanowisk grubych jeziorowych garbusów. W wielu jeziorach doskonałe okoniowe łowiska to półki ciągnące się wzdłuż łagodnych stoków. Tego typu miejsca bywają twarde, a nierzadko znajdziemy tam też kamienie lub żwir. Często niedoceniane, pomijane przez wielu wędkarzy są niecki u podnóża spadków ze stoków. Na ogół na dnie zalega tam gruby muł. Takie miejsca upodobały sobie grube leszcze, ale – jak powiadają najstarsi wędkarze podlodowi – obok grubego leszcza zawsze kręci się kilogramowy okoń. Najpiękniejsze, co może się nam trafić, to blaty z rozsypanymi kamieniami czy głazami, ale to istne perełki i o nich możemy jedynie marzyć. Choć – jak się okazuje – na wielu jeziorach są, tylko my wędkarze nie mamy o tym bladego pojęcia.
Idzie luty, szykuj spodniobuty (Wojciech Wiśniewski)
Zmiany klimatyczne zauważalne w ostatniej dekadzie sprawiają, że w czasie cieplejszych dni lutego powoli czuć nadchodzącą wiosnę. Widać to nad naszym morzem od kilku lat. Dni są coraz dłuższe, co odczuwają również trocie, intensywniej żerując. Powietrze jest jakby cieplejsze, bardziej nieruchome i ciężkie. Oczywiście, nie zawsze i nie wszędzie trzeba wchodzić do wody, lecz nasze plaże z reguły są dość płaskie i w celu obłowienia jak największej powierzchni z jednego miejsca wchodzi się do zimnego Bałtyku. W lutym temperatura wody wynosi przeważnie 3, maksymalnie 4 stopnie, co zależy m.in. od kierunku wiatru wiejącego w dniu poprzedzającym. Wiatry południowe zawsze wyciągają na powierzchnię zimną wodę z głębszych warstw, co akurat w tym okresie nie jest dla nas najbardziej korzystne, gdyż w takich warunkach raczej nie można liczyć na intensywne żerowanie troci. Z drugiej strony… zawsze warto, choćby dla zdrowia, spędzić kilka godzin na plaży. Autor opisuje, jak wygląda jego „strój roboczy”, na co pozwala i co brać pod uwagę w czasie jego kompletowania.
Żwirownia – mój punkt widzenia (Tomasz Słowiński)
Od dłuższego już czasu autor łowiąc w zbiornikach pożwirowych, stara się nie używać ołowianych ciężarków. Jeśli chodzi o łowienie w wywózki, skutecznie zastępuję je zwykłymi kamieniami z pola lub wyciągniętymi z wody. Przede wszystkim ze względów ekologicznych. Mianowicie łowiąc karpie w trudno dostępnych miejscach, a takie właśnie są żwirownie, ciężarek trzeba montować tak, aby zaraz po braniu spadł z bezpiecznego klipsa. Hol ryby odbywa się wówczas spokojniej i mamy pewność, że ciężarek nie złapie pod wodą jakiejś gałęzi lub zielska, przez co hol byłby o wiele trudniejszy. Gdyby tak po każdym braniu do wody spadał nam ołowiany odważnik, to aż strach pomyśleć, jak mocno zanieczyszczalibyśmy dany zbiornik… Ołów jest zaś metalem niezwykle toksycznym. Kamienie w tym przypadku są rozwiązaniem idealnym. Dbamy o ekologię, a jednocześnie oszczędzamy pieniądze. Nie trzeba chyba mówić, ile kosztuje ołów ważący 100 g. Gdyby pomnożyć to przez liczbę brań w sezonie, to myślę, że bylibyśmy w stanie kupić sobie nową wędkę.
Spis treści
Redakcja łowi
- Nowoczesne łowienie podlodowe 6
- Przynęty konfekcjonowane 12
- Oczko na grzbiecie przynęty 16
Porady ekspertów
- Zimowy okoń 20
- Trocie na gumę 28
- Petri Heil! – realia wędkowania w Berlinie 32
- Przynęty dziwaki 38
- Przyjaźń z odległościówką 42
- Schować się przed pstrągiem 46
- Kolorowy zawrót głowy 50
Wędkarstwo podlodowe
- Vertical w przeręblu 24
- Nęcenie pod lodem 54
Wędkarstwo morskie
- Idzie luty, szykuj spodniobuty 58
Wędkarstwo karpiowe
- Żwirownia – mój punkt widzenia 62
Za granicą
- Wielka czwórka. Sumy amazońskiej selwy 66
Inne
- Nowości Robinsona na rok 2019 31
- Zdjęcia Internautów 74
- Polecamy 76
- W następnym numerze m.in. 80